poniedziałek, 23 listopada 2020

Rozdział VI (Maria Kominek)

 ALISON

 Po jakimś czasie dojechaliśmy wreszcie ze Stalisem do Bazy I, gdzie już wszyscy na nas czekali.

       Co wam tak długo zajęło? - spytała Lidia.

       Byliśmy jeszcze w kilku miejscach. No i... przywieźliśmy dla was smakołyki od Stelli - powiedział Sylinski, pokazując reszcie papierową torebkę wypchaną prawie po sam czubek ciastkami.

       Nieobecność usprawiedliwiona – rzekł Derek, wyrywając pakunek z ręki przyjaciela.

Przysiedliśmy się do stolika i wzięliśmy po ciastku.

       Dobrze, to co nas ominęło?

  Podsumowując – zaczął szeryf – jestem z was bardzo dumny i świetnie sobie poradziliście, aczkolwiek nie przypominam sobie, aby ktokolwiek z was poinformował mnie wcześniej, że idziecie na spotkanie z osobą, która może być odpowiedzialna za kilka zabójstw i która, bez zająknięcia, mogłaby skrzywdzić również was. Było to bardzo nierozsądne zachowanie - mówił donośnym głosem, lustrując każdego z nas swoim wzrokiem.

   Przepraszam, to moja wina – odezwała się Lidia – powinnam była bardziej to przemyśleć.

       Nie ma za co przepraszać. Po prostu następnym razem jakbyście chcieli się spotkać z potencjalnym mordercą, lepiej, by któryś z nas o tym wiedział – wskazał na swoich współpracowników.

  Następnym razem powiadomimy was przed, a nie w trakcie akcji – powiedział z uśmieszkiem Scott - Ale w takim razie co robimy dalej z tą sprawą? Chyba nie zostawimy jej bez rozstrzygnięcia?

       Oczywiście, że nie. Czy któryś z was ma może ten portfel? Trzeba by było zbadać go dokładniej.

  Ja mam – podniosłam się z krzesła, by wziąć torebkę i podać panu Sylinsonowi tajemnicze zawiniątko.

       Przesłuchamy też Meisona jak dojdzie do siebie. Może uda nam się również wyciągnąć coś z monitoringu tej kafejki i pobliskich sklepów. Macie jeszcze jakieś pomysły albo informacje, o których nie wiem?

   W paczce, którą panu dałam, jest jeszcze telefon, który próbowaliśmy odkodować, jednak bez rezultatu.

       Okej, zawsze coś. Ale mam jeszcze jedno pytanie. Alison – zwrócił się do mnie – mogę poprosić ciebie na słówko?

      Spojrzałam na niego, a zaraz potem na przyjaciół, lekko przestraszona, jednak sądząc po ich minach, byli zaskoczeni równie albo nawet bardziej niż ja. Czyżby się domyślił? Ale skąd? Jest szeryfem i rozwiązuje wiele tajemnic i zagadek, ale chyba nie jest aż takim niesamowitym detektywem! Musiałby czytać w myślach. Zauważył moją niepewność i delikatnie szturchnął mnie w ramię niby dla rozluźnienia atmosfery. Po chwili wstałam i poszłam za nim do drugiego pokoju...

 

STALIS

 

       Czy ktoś wie o co chodzi?

Wszyscy jednak zaprzeczyli kręcąc głowami.

    Po kilkunastu minutach, które spędziliśmy na zajadaniu się przepysznymi ciastkami i omawianiu tajemnicy, nadal nie dostaliśmy żadnych informacji, a  na dodatek w sąsiednim pokoju było niesamowicie cicho. Mógł to być drobiazg, ale w sumie gdyby nie omawiali czegoś ważnego, to by powiedzieli to na forum, a nie poszli do innego pokoju. I jeszcze jedno pytanie chodzi mi po głowie: Co Alison chciała mi powiedzieć, gdy byliśmy w WPS?

 

1 komentarz: