ALISON
–
Co
wam tak długo zajęło? - spytała Lidia.
–
Byliśmy
jeszcze w kilku miejscach. No i... przywieźliśmy dla was smakołyki od Stelli -
powiedział Sylinski, pokazując reszcie papierową torebkę wypchaną prawie po sam
czubek ciastkami.
–
Nieobecność
usprawiedliwiona – rzekł Derek, wyrywając pakunek z ręki przyjaciela.
Przysiedliśmy się do stolika i wzięliśmy
po ciastku.
–
Dobrze,
to co nas ominęło?
– Podsumowując
– zaczął szeryf – jestem z was bardzo dumny i świetnie sobie poradziliście,
aczkolwiek nie przypominam sobie, aby ktokolwiek z was poinformował mnie
wcześniej, że idziecie na spotkanie z osobą, która może być odpowiedzialna za
kilka zabójstw i która, bez zająknięcia, mogłaby skrzywdzić również was. Było to
bardzo nierozsądne zachowanie - mówił donośnym głosem, lustrując każdego z nas
swoim wzrokiem.
– Przepraszam,
to moja wina – odezwała się Lidia – powinnam była bardziej to przemyśleć.
–
Nie
ma za co przepraszać. Po prostu następnym razem jakbyście chcieli się spotkać z
potencjalnym mordercą, lepiej, by któryś z nas o tym wiedział – wskazał na
swoich współpracowników.
– Następnym
razem powiadomimy was przed, a nie w trakcie akcji – powiedział z uśmieszkiem
Scott - Ale w takim razie co robimy dalej z tą sprawą? Chyba nie zostawimy jej
bez rozstrzygnięcia?
–
Oczywiście,
że nie. Czy któryś z was ma może ten portfel? Trzeba by było zbadać go dokładniej.
– Ja
mam – podniosłam się z krzesła, by wziąć torebkę i podać panu Sylinsonowi
tajemnicze zawiniątko.
–
Przesłuchamy
też Meisona jak dojdzie do siebie. Może uda nam się również wyciągnąć coś z
monitoringu tej kafejki i pobliskich sklepów. Macie jeszcze jakieś pomysły albo
informacje, o których nie wiem?
– W
paczce, którą panu dałam, jest jeszcze telefon, który próbowaliśmy odkodować,
jednak bez rezultatu.
–
Okej,
zawsze coś. Ale mam jeszcze jedno pytanie. Alison – zwrócił się do mnie – mogę
poprosić ciebie na słówko?
Spojrzałam na niego, a zaraz potem na przyjaciół, lekko przestraszona,
jednak sądząc po ich minach, byli zaskoczeni równie albo nawet bardziej niż ja.
Czyżby się domyślił? Ale skąd? Jest szeryfem i rozwiązuje wiele tajemnic i
zagadek, ale chyba nie jest aż takim niesamowitym detektywem! Musiałby czytać w
myślach. Zauważył moją niepewność i delikatnie szturchnął mnie w ramię niby dla
rozluźnienia atmosfery. Po chwili wstałam i poszłam za nim do drugiego
pokoju...
STALIS
–
Czy
ktoś wie o co chodzi?
Wszyscy jednak zaprzeczyli kręcąc
głowami.
Po kilkunastu minutach, które spędziliśmy na zajadaniu się przepysznymi
ciastkami i omawianiu tajemnicy, nadal nie dostaliśmy żadnych informacji, a na dodatek w sąsiednim pokoju było
niesamowicie cicho. Mógł to być drobiazg, ale w sumie gdyby nie omawiali czegoś
ważnego, to by powiedzieli to na forum, a nie poszli do innego pokoju. I
jeszcze jedno pytanie chodzi mi po głowie: Co Alison chciała mi powiedzieć, gdy
byliśmy w WPS?
Historia robi się coraz ciekawsza.
OdpowiedzUsuń