czwartek, 29 kwietnia 2021

Rozdział XVIII (Oliwia Staniszewska)

 

    Jeden z Łysoli wyciągnął pistolet I zaczął celować w jakiegoś policjanta. Kilku mundurowych też wyjęło broń. Łysol widocznie nie spodziewał się, że policja będzie uzbrojona w pistolety, więc spanikowany postrzelił Szeryfa w bark i już próbował postrzelić kogoś jeszcze, ale policja rozpyliła gaz pieprzowy przez co Łysol jeszcze bardziej spanikował i wystrzelił kilka strzałów, nie patrząc w kogo trafiają. Trzech niedoświadczonych policjantów też zaczęło strzelać na oślep i tak zaczęła się kolejna strzelanina tego tygodnia.  

   Drugi Łysol, najprawdopodobniej bardziej doświadczony niż jego kolega, od razu wykorzystał strzelaninę, zawiązując Alison na ustach chustkę i wynosząc ją przez tylne drzwi do bagażnika auta, jednocześnie krzycząc do kogoś, kto znajdował się w pokoju z matką denatki, by zrobił tak samo.  

   W ten sposób po dziesięciu minutach dwie kobiety znajdowały się w bagażniku, Łysol i jego kolega, który wynosił rodzicielkę denatki już odjeżdżali, a policja nadal strzelała się z przestraszonym drugim Łysolem.   

    Alison próbowała krzyczeć, żeby ją wypuścili, ale nic to nie dało. Dziewczyna nie dość, że miała zawiązane usta szmatką, to po godzinie drogi zemdlała i obudziła się dopiero po kilku godzinach z zawiązanymi nogami, rękami i oczami oraz mając cały czas na sobie ciasno związaną chustę, przez którą nie mogła mówić, ale chociaż w tej całej sytuacji był jeden plus. Alison słyszała, jak Łysol rozmawia ze swoim kolegą. Dziewczyna liczyła, że w tej całej sprawie to, co usłyszy, może jej się przydać. 
- No widzisz Młody, my musimy teraz za niego robić czarną robotę, bo zamiast odpłacić się czymś za to, że pożyczał od nas pieniądze, to wolał sobie uciecJeszcze oczywiście nie możemy sami czegoś podjąć tylko musimy słuchać cudownego Zbysia, ulubionego synka szefa! wykrzyczał wkurzony Łysol 
      Alison usłyszała dźwięk spadającej szklanki, która rozbiła się na betonowej podłodze oraz warczenie psów. Po chwili słychać było jak już z kilkanaście talerzy podzieliło los szklanki i leżało teraz rozbitych. Po chwili mężczyzna się uspokoił.
- Wkurza mnie, Młody, już to, że to on nami rządzi, a przecież jedyną rzeczą, jaka go wyróżnia to to, że jego zawód to syn i ma tego cały czas korzyści. Ja całe życie byłem egzorcystą, okradałem ludzi i dawałem tutaj, zdobywałem informacje, kto jest naiwny i wierzy w takie cuda, a teraz na emeryturze, jak jestem, no... nawet nikt mnie nie szanuje powiedział już załamany, a nie wkurzony Łysol.
- No cóż, takie jest życie odpowiedział dosyć piskliwym głosem jego kolega, którego Łysol nazywał Młodym.  

     Po chwili do pokoju wszedł ubrany w garnitur niski mężczyzna i powiedział, że dzwonił do niego syn ich szefa i przekazał, co mają zrobić z kobietami.
- No i co mamy zrobić? - zapytał Młody.
- Pan Zbigniew Ważka mówił, że macie ich nie zabijać, ale oślepić jakimiś kroplami, a jak będą zbyt przeszkadzać, to dać tyle, ile chcecie, jakiś środków nasennych. - odpowiedział bez jakichkolwiek emocji mężczyzna.
- A jak umrą przez nadmiar tego? - znowu zapytał się Młody.
- Kto umrze, to umrze i trudno - powiedział nadal bez okazywania emocji mężczyzna. 

wtorek, 13 kwietnia 2021

Rozdział XVII (Marta Osada)

 I wtedy …

       Alison i Derek zamarli. Ze strachu oblał ich zimny pot. Alison poczuła, że zaraz zemdleje, usiadła na podłogę, po czym straciła przytomność. Ocknęła się w momencie, kiedy jeden z gangsterów oblał ją zimną wodą. Gdy odzyskała przytomność, zauważyła obok niej stojącego bladego z przerażenia Derka i przestępców. W pewnej chwili  jeden wytatuowany Łysol zapytał:

- Jak się czujesz panienko?

Alison czuła, że nie jest to szczera troska o jej zdrowie, a jedynie sarkazm…

Alison krzyknęła:

- Zostawcie nas,  wypuście,  my nic nie wiemy, chcemy iść do domu!

          Z oddali było słychać przeraźliwy krzyk matki Denatki! Derek  drżącym głosem zapytał, dlaczego przetrzymują tą bezbronną kobietę? A Łysy bandyta odpowiedział mu:

- Ty, mały lepiej martw się o swoje życie i zdrowie.

I z szyderczym uśmiechem dodał:

- W końcu jesteście u nas i raczej nie zostaliście tu zaproszeni.

     W tym momencie Alison i Derek usłyszeli dziwne odgłosy, dochodzące gdzieś z oddali,  w ich głowach pojawiła się galopada myśli, czy to  upragniona policja, która uwolni ich z rąk bandytów?

    Bandyci prawdopodobnie nie usłyszeli cichych odgłosów z klatki schodowej,  ponieważ byli zajęci rozmyślaniem, co poczną dalej z „Małolatami”. Czy wyślą ich na tamten świat, tak jak tych co leżą w tym samym pokoju.

    W tym momencie usłyszeli straszny huk,  a w drzwiach pojawił się Szeryf wraz z policją. Tymczasem bandyci zadziałali błyskawicznie, zanim Derek i Alison się  zorientowali,  jednego trzymał za szyję jeden Łysol, a drugiego drugi …