niedziela, 23 maja 2021

Rozdział XX (Weronika Zerbe)

 ALLISON:

    Związanymi rękoma spróbowałam sięgnąć do kieszeni. TAK! Miałam w niej scyzoryk, który dostałam dwa lata temu od Dereka. Na myśl o Dereku ścisnęło mnie w żołądku… Dużo dla mnie znaczy, ale był dla mnie jak brat, a może jednak kimś więcej? Nie pora na rozmyślania. Rozcięłam linę łączącą moje nadgarstki, hacząc lekko o skórę. AUĆ! Na szczęście nic poważnego się nie stało. Zdjęłam szmatkę i sznur z nóg i poczłapałam do ledwo żywej kobiety.

- Nic pani nie jest? – wyszeptałam, oswobadzając ją.

- Co z moją Janice? - zaszlochała kobieta.

- Kim jest Janice? - zapytałam z zaciekawieniem.

- Moja córka….- powiedziała ledwo słyszalnym głosem.

- Niestety, nie ma jej już z nami…

Matka Janice tylko zaszlochała i osunęła się na ziemię. Wtem otworzyły się drzwi…

DEREK:

    Starałem się zachować zimną krew, lecz gdy myślałem o biednej Allison, przeszywały mnie ciarki. Nigdy tego nikomu nie wyznałem, ale darzyłem ją uczuciem. Jej determinacja i wytrwałość bardzo mi imponowała, nie mam pojęcia jak tyle odwagi mieściło się w tak drobnej osóbce. Wraz z szeryfem przejrzeliśmy wszystkie kąty brudnego pomieszczenia. Ani śladu porwanych…

MAMA ALLISON:

- Gdzie się podziewa ta dziewucha!? – pomyślałam, popijając kolejny łyk wódki.

    Przeszłam po zaśmieconej butelkami i papierosami podłodze do jej pokoju. Na ścianie zauważyłam zdjęcia z grupką jej przyjaciół. Dostrzegłam na którym byli Stiles i Allison. Podobno niedawno zmarł – szkoda chłopaka, pomyślałam. W końcu przyjaźnili się od piaskownicy… Wtem usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła.

- Gdzie moja wódka?! – wykrzyczał David.

    Był moim partnerem od przeszło dwóch lat, chodź tak naprawdę potrzebne były mi tylko jego pieniądze. Allison go nienawidziła – David wielokrotnie ją bił, ale szczerze, ten bachor mało mnie obchodził – jedynie czasem przynosiła pieniądze z koszenia trawnika.

ALLISON:

    Gdy otworzyły się drzwi, byłam już gotowa. Udawałam, że nadal jestem związana, aby Łysol niczego się nie spodziewał. Gdy podszedł do mnie, wyrwałam mu bron z ręki i postrzeliłam w kolano, a następnie szybko wybiegłam z samochodu. Na szczęście nikogo w pobliżu nie było, ponieważ zatrzymaliśmy się obok lasu. Nie miałam dokąd biec, więc próbowałam dobiec do lasu. Niestety, drugi mężczyzna mnie zauważył i zaczął biec za mną. Serce dudniło mi mocno i niemal tylko je słyszałam. Gdy wbiegłam do lasu, odwróciłam się, by zobaczyć czy porywacz wciąż za mną biegnie. To był błąd. Potknęłam się o korzeń i straciłam przytomność. Przez zamykające się oczy, zdążyłam zobaczyć przybliżającego się człowieka.

   Obudziłam się w ciemnym pokoju, bez okien, znowu związana, bez możliwości poruszania się. Powoli zamrugałam kilka razy, lecz obraz zaczął się powoli zamazywać - pewnie użyli tych kropli oślepiających - pomyślałam. Po chwili namysłu chciałam znowu użyć scyzoryka, ale tym razem odebrali mi go.

SCOTT:

- Przyjedźcie jak najszybciej. Mamy trop porywaczy!!! – wrzeszczał Derek.

- Już jedziemy! Lidia, zobacz! - krzyknąłem podekscytowany - wiedzą dokąd zabrali Allison!

- Tak!?

- Derek przesłał nawet dokładną lokalizację.

-To na co czekasz? Jedziemy!

Gdy byliśmy już na miejscu spotkaliśmy Dereka.

- Derek!- powiedziała zdyszana Lidia.

- I jak tam tropy? - zapytałem zaciekawiony.

- I dobrze, i to bardzo dobrze - odparł Derek.

- Wiemy, że tu byli i gdzie pojechali - przyłączył się do rozmowy szeryf

 

***

   Kiedy dojechaliśmy na miejsce wskazane przez szeryfa, szybko wyważyliśmy drzwi i ostrożnie weszliśmy do środka. Było pusto i cicho. Po chwili usłyszeliśmy krzyk, to była Allison. Derek i Lidia od razu chcieli tam pobiec, lecz szeryf ich zatrzymał.

- Nie wiemy, kto tam na nas czeka, więc musimy iść powoli i spokojnie – wyszeptał.

- Dobrze, przepraszamy - odpowiedziała Lidia

Powoli zakradliśmy się do pomieszczenia, z którego dochodził krzyk.

 

ZBIGNIEW WAŻKA:

   Słysząc kroki, schowałem się za drzwiami pokoju, czekałem. Po chwili do pokoju weszły dzieciaki i szeryf, którzy od razu zaczęli rozwiązywać dziewczynę. Potem szeryf wyszedł, aby szukać łysoli. Kiedy opuścił pomieszczenie, wyłoniłem się z ukrycia i oddałem jeden strzał w stronę bachorów. Następnie dzieciak tylko jęknął i osunął się powoli na ziemię...

 

      CIĄG DALSZY NASTĄPI

 

 

 

 

piątek, 7 maja 2021

Rozdział XIX (Jakub Stanisławski)

 Dodał jeszcze, że po podaniu kropel i środka usypiającego propofolu mają przewieźć ich do willi pana Ważki na wyciągnięcie informacji.

- On wie, jak wyciągnąć z nich informacje jakie chce.

- Dobrze. Jak szef tak każe, to tak zrobimy. Jeszcze dzisiaj wieczorem będą dostarczeni do willi pana Ważki.

      Allison, słysząc przez cienką ścianę tę rozmowę, postanowiła, że zostawi po sobie jakiś ślad, który będzie tropem dla policji, Dereka i szeryfa. Miała na ręce kolorową bransoletkę z jej inicjałami, tę, która podobała się Derekowi. Jak Derek zobaczy bransoletkę, to od razu rozpozna, że to jej ozdoba. Zdjęła bransoletkę i rzuciła za siebie pod ścianę, żeby dwóch mężczyzn jej nie zauważyło. Po chwili do pokoju weszli mężczyźni i podali obu kobietom krople i środki nasenne.

     Po chwili wzięli kobiety, zapakowali do samochodu i pojechali do willi pana Ważki. W tym samym czasie Derek wraz z policją i szeryfem wpadli na trop, gdzie mogą być przetrzymywane kobiety. Tym tropem był domek za miastem, w lesie, gdzie znaleziono ciało 21 - letniej dziewczyny. Derek z Szeryfem pojechali tam wraz z policją. Gdy weszli do środka, rozwalając drzwi i szyby granatnikami przeciwpancernymi. Nikogo nie było w środku, tylko Derek znalazł bransoletkę Allison z jej inicjałami. - Wiemy teraz, że tutaj były przetrzymywane kobiety – powiedział.

     Obok chatki psy policyjne tropiące znalazły ślady opon. Po analizie śladów, ustalili, że to był samochód, do którego wsiadła mama zabitej młodej kobiety. Mama tej kobiety wsiadła do tego samochodu przed ich domem, a na ulicy przed ich domem były kamery, które utrwaliły rejestrację samochodu. Szeryf pomyślał, że wille są na uboczu miast.

- W miastach są kamery, więc jak prześledzimy monitoring to dowiemy się, do której willi jechali – snuł rozmyślania szeryf.

     Gdy zaczęli odjeżdżać, to cały domek się zawalił. Na końcu Derek powiedział:

-  No to mamy nowe zadanie...

czwartek, 29 kwietnia 2021

Rozdział XVIII (Oliwia Staniszewska)

 

    Jeden z Łysoli wyciągnął pistolet I zaczął celować w jakiegoś policjanta. Kilku mundurowych też wyjęło broń. Łysol widocznie nie spodziewał się, że policja będzie uzbrojona w pistolety, więc spanikowany postrzelił Szeryfa w bark i już próbował postrzelić kogoś jeszcze, ale policja rozpyliła gaz pieprzowy przez co Łysol jeszcze bardziej spanikował i wystrzelił kilka strzałów, nie patrząc w kogo trafiają. Trzech niedoświadczonych policjantów też zaczęło strzelać na oślep i tak zaczęła się kolejna strzelanina tego tygodnia.  

   Drugi Łysol, najprawdopodobniej bardziej doświadczony niż jego kolega, od razu wykorzystał strzelaninę, zawiązując Alison na ustach chustkę i wynosząc ją przez tylne drzwi do bagażnika auta, jednocześnie krzycząc do kogoś, kto znajdował się w pokoju z matką denatki, by zrobił tak samo.  

   W ten sposób po dziesięciu minutach dwie kobiety znajdowały się w bagażniku, Łysol i jego kolega, który wynosił rodzicielkę denatki już odjeżdżali, a policja nadal strzelała się z przestraszonym drugim Łysolem.   

    Alison próbowała krzyczeć, żeby ją wypuścili, ale nic to nie dało. Dziewczyna nie dość, że miała zawiązane usta szmatką, to po godzinie drogi zemdlała i obudziła się dopiero po kilku godzinach z zawiązanymi nogami, rękami i oczami oraz mając cały czas na sobie ciasno związaną chustę, przez którą nie mogła mówić, ale chociaż w tej całej sytuacji był jeden plus. Alison słyszała, jak Łysol rozmawia ze swoim kolegą. Dziewczyna liczyła, że w tej całej sprawie to, co usłyszy, może jej się przydać. 
- No widzisz Młody, my musimy teraz za niego robić czarną robotę, bo zamiast odpłacić się czymś za to, że pożyczał od nas pieniądze, to wolał sobie uciecJeszcze oczywiście nie możemy sami czegoś podjąć tylko musimy słuchać cudownego Zbysia, ulubionego synka szefa! wykrzyczał wkurzony Łysol 
      Alison usłyszała dźwięk spadającej szklanki, która rozbiła się na betonowej podłodze oraz warczenie psów. Po chwili słychać było jak już z kilkanaście talerzy podzieliło los szklanki i leżało teraz rozbitych. Po chwili mężczyzna się uspokoił.
- Wkurza mnie, Młody, już to, że to on nami rządzi, a przecież jedyną rzeczą, jaka go wyróżnia to to, że jego zawód to syn i ma tego cały czas korzyści. Ja całe życie byłem egzorcystą, okradałem ludzi i dawałem tutaj, zdobywałem informacje, kto jest naiwny i wierzy w takie cuda, a teraz na emeryturze, jak jestem, no... nawet nikt mnie nie szanuje powiedział już załamany, a nie wkurzony Łysol.
- No cóż, takie jest życie odpowiedział dosyć piskliwym głosem jego kolega, którego Łysol nazywał Młodym.  

     Po chwili do pokoju wszedł ubrany w garnitur niski mężczyzna i powiedział, że dzwonił do niego syn ich szefa i przekazał, co mają zrobić z kobietami.
- No i co mamy zrobić? - zapytał Młody.
- Pan Zbigniew Ważka mówił, że macie ich nie zabijać, ale oślepić jakimiś kroplami, a jak będą zbyt przeszkadzać, to dać tyle, ile chcecie, jakiś środków nasennych. - odpowiedział bez jakichkolwiek emocji mężczyzna.
- A jak umrą przez nadmiar tego? - znowu zapytał się Młody.
- Kto umrze, to umrze i trudno - powiedział nadal bez okazywania emocji mężczyzna. 

wtorek, 13 kwietnia 2021

Rozdział XVII (Marta Osada)

 I wtedy …

       Alison i Derek zamarli. Ze strachu oblał ich zimny pot. Alison poczuła, że zaraz zemdleje, usiadła na podłogę, po czym straciła przytomność. Ocknęła się w momencie, kiedy jeden z gangsterów oblał ją zimną wodą. Gdy odzyskała przytomność, zauważyła obok niej stojącego bladego z przerażenia Derka i przestępców. W pewnej chwili  jeden wytatuowany Łysol zapytał:

- Jak się czujesz panienko?

Alison czuła, że nie jest to szczera troska o jej zdrowie, a jedynie sarkazm…

Alison krzyknęła:

- Zostawcie nas,  wypuście,  my nic nie wiemy, chcemy iść do domu!

          Z oddali było słychać przeraźliwy krzyk matki Denatki! Derek  drżącym głosem zapytał, dlaczego przetrzymują tą bezbronną kobietę? A Łysy bandyta odpowiedział mu:

- Ty, mały lepiej martw się o swoje życie i zdrowie.

I z szyderczym uśmiechem dodał:

- W końcu jesteście u nas i raczej nie zostaliście tu zaproszeni.

     W tym momencie Alison i Derek usłyszeli dziwne odgłosy, dochodzące gdzieś z oddali,  w ich głowach pojawiła się galopada myśli, czy to  upragniona policja, która uwolni ich z rąk bandytów?

    Bandyci prawdopodobnie nie usłyszeli cichych odgłosów z klatki schodowej,  ponieważ byli zajęci rozmyślaniem, co poczną dalej z „Małolatami”. Czy wyślą ich na tamten świat, tak jak tych co leżą w tym samym pokoju.

    W tym momencie usłyszeli straszny huk,  a w drzwiach pojawił się Szeryf wraz z policją. Tymczasem bandyci zadziałali błyskawicznie, zanim Derek i Alison się  zorientowali,  jednego trzymał za szyję jeden Łysol, a drugiego drugi …

piątek, 26 marca 2021

Rozdział XVI (Wiktoria Michalak)

       Okazało się że to są ci sami ludzie, którzy zajmowali się morderstwami na zlecenie. Przyjaciele dziwili się, gdy zobaczyliśmy wraz z nimi Alexa. Jeden z gangsterów otworzył drzwi i wyciągnął z auta matkę denatki. Kobieta miała związane ręce oraz zaklejone usta. Gdy Alison I Derek zobaczyli, że ci ludzie idą w stronę mieszkania, w którym oni się znajdowali, postanowili się gdzieś schować. Po ciemku znaleźli drzwi do jakiegoś pokoju i tam się ukryli.

- Strasznie tu śmierdzi - powiedziała Alison.

       Derek wziął telefon I lekko oświetlił pomieszczenie. Obydwoje znieruchomieli. Zobaczyli tam kilka innych ciał. Chłopak szybko napisał do szeryfa, żeby poinformować go o wszystkim, co się dzieje. W tym samym momencie weszli gangsterzy. Przywiązali kobietę do krzesła i oderwali jej taśmę z ust. Matka dziewczyny zaczęła krzyczeć i wołać o pomoc, lecz to na nic.

- I na co ci to było?! - powiedział jeden z mężczyzn, po czym wyciągnął nóż - jeszcze jeden zły ruch i zginiesz.

     Gangsterzy weszli do innego pokoju, zostawiając kobietę samą. W pomieszczeniu, w którym byli przyjaciele, znajdowało się okno, przez które ujrzeli kilka radiowozów. Alison lekko odetchnęła, lecz nie na długo, ponieważ jeden z morderców wszedł do pokoju, w którym się znajdowali I wtedy...

czwartek, 18 marca 2021

Rozdział XV (Mateusz Łakomy)

 Szybciej, tam ucieka! Gońcie go! On nie może uciec to jest Alex! Niedawno uciekł z więzienia! 

     Nie zastanawiając się, policjant pobiegł za przestępcą. Niestety pościg nie trwał długo, ponieważ Alex wsiadł na czekający na niego motocykl i odjechał. Policjant, gdy miał już zawraca,ć potknął się. Po czym zobaczył, że to klucze z breloczkiem. 

    Szeryf, gdy dowiedział się o wszystkim, natychmiast przyjechał. Najpierw zbadał klucze zostawione przez Alexaniestety nie mógł po samych kluczach dowiedzieć się, gdzie on się ukrywał. Po czym zbadał ślady zostawione w mieszkaniu i zauważył na stoliku wydrapany ślad. Po zbadaniu miejsca zdarzenia znaleźli aż cztery różne odciski palców. Zdziwiło ich to, ponieważ zobaczyli tylko jednego przestępcę - Alexa. Po godzinie na komisariat przyjechała Alison oraz Derek. Po wysłuchaniu Szeryfa Alison wpadła na pomysł. 

- Mam pomysł, gdzie została porwana matka denatkiSądzę, że to jest jeden ze starych domów na ulicy Kopernika. 

- Dlaczego tam? - zapytał Derek. 

- Popatrz na klucze, takie są używane tylko do zamykania dużych, starych zamków, których już się nie produkuje. 

- Nie tylko na ulicy Kopernika są stare domy. 

- A masz jakiś lepszy pomysł? - zapytała Alison. 

- Czekajcie - powiedział Szeryf – Ona ma rację, ale podejrzane będzie, jak zacznie się tam kręcić policja. Lepiej zrobić to po cichu. 

- Czyli musimy sami rozwiązać tę zagadkę z kluczami - powiedział Derek. 

       Alison i Derek wzięli klucze i pojechali na ulicę Kopernika. Był już wieczór, ale mimo to po wyjściu z samochodu rozpoczęli obserwację okolicy. Niby nic ważnego, ale ulica była pusta i w każdej chwili można było ich zobaczyć. 

- Najlepiej będzie, jak dostaniemy się do ogrodu i będziemy wchodzić do domów od tyłu. 

- Masz rację. Staraj się iść cicho - powiedział Derek. 

      W pierwszych trzech domach nic specjalnego nie zaważyli, natomiast w czwartym było ciemno, więc postanowili wypróbować klucze. Alison powoli włożyła je do zamka i przekręciła. Drzwi otworzyły się. Starając się robić, jak najmniej hałasu weszli do środka. W domu było ciemno i cicho. 

- Czujesz ten zapach? 

- Tak, ktoś tu był i coś gotował. 

- Raczej nic dobrego. 

- I co teraz? - zapytał Derek. 

- Ter... - nagle przerwała, bo usłyszeli nadjeżdżający samochód. 

      Samochód zatrzymał się i zobaczyli przez okno, jak wysiadają z niego ludzie...